sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział XVII




'Trochę więcej czasu,
trochę więcej odwagi,
trochę, trochę mniej mniej słońca,
trochę więcej powagi.' - Kuba Kawalec 'happysad'





Po prawie pięciu godzinach drogi dojechaliśmy pod dom Ignaczaków. Kiedy weszliśmy do środka od razu na szyje rzucił mi się Sebastian a po chwili do swojego brata dołączyła Dominika. Oczywiście natychmiast musiałam iść zobaczyć co dostali na święta, wiec zdążyłam się tylko przywitać z Krzyśkiem i Iwoną, po czym razem z Oliwierem poszliśmy do salonu gdzie stały wszystkie świąteczne prezenty dzieciaków. Kiedy już zobaczyłam wszystko mogłam iść usiąść w kuchni z Winiarskimi i Ignaczakami.

- Jak tam Olcia? - zapytał Krzysiek - jak sprawy miłosne, jak Matt?
- Em.. - nie miałam pojęcia co mam powiedzieć, a kątem oka widziałam jak Michał szturchał Igłę.
- Coś nie tak? - zapytał Ignaczak.
- Pójdę się przejść - oznajmiłam.
Wyszłam z domu i od razu poczułam zimno przeszywające moje całe ciało. Nogi pokierowały mnie do parku który znajdował się niedaleko. Usiadłam na ławce i znowu na mojej twarzy zaczęły się pojawiać łzy. 'Olka jaka ty jesteś żałosna' pomyślałam. Przecież obiecałam sobie, że będę silna, ale kiedy tylko usłyszałam jego imię moje oczy się zaszkliły. Ile można ciągnąć jedną historię? Myślałam, że dam sobie radę, ale jednak nie. Zawiodłam sama siebie, po raz kolejny.
- Ola? Ty tutaj? - usłyszałam znajomy głos tuż za swoimi plecami.
- Piotrek? - uśmiechnęłam się  po czym przywitałam się z Nowakowskim - są święta co robisz sam w Rzeszowie?
- Wróciłem od rodziców niedawno, bo resztę świąt mieliśmy spędzić sami z Olą, ale zdążyliśmy się pokłócić.
- Wy? Pokłóciliście się? - moje oczy powiększyły się do wielkości pięciozłotówek, dla mnie zawsze Pit z Olą byli parą idealną, a tutaj dowiaduję się takich rzeczy.
Przeszliśmy cały park wzdłuż i wszerz, a Piotrek dalej opowiadał o co tak na prawdę się poszło. Jak się okazało o kompletną pierdołę. Nowakowski chciał spędzić resztę świąt tylko z Olą, a ona powiedziała, że wolałaby zostać u rodziców i chciałaby, żeby Pit do niej przyjechać.
- Rzeczywiście był powód żeby się pokłócić - zironizowałam - jedź do niej, przecież chcesz.
- No ale to nie tak miało być - oznajmił.
- To przecież nie są wasze pierwsze święta i nie pozwól żeby były waszymi ostatnimi przez taką pierdołę - powiedziałam, a Piotrek tylko wpatrywał się we mnie. - No co tutaj jeszcze robisz?
- Ola, nie poznaje Cię takie mądrości, kto by się spodziewał.
- Najlepszym się zdarza, a Ty już jedź, może dojedziesz na kolację.
- Ale nawet nie wiem co u Ciebie - zakomunikował.
- Widzimy się u Bartka na sylwestrze to porozmawiamy - oznajmiłam z uśmiechem.
- Namówiłaś mnie - powiedział, pożegnał się i już po chwili straciłam go z oczu.
Rzeszów wyglądał na prawdę ładnie, wiele światełek które zdobiły domy dodawały uroku całej zimowej aurze. Aż nie chciało się wracać do domu, ale robiło się coraz później, a moja komórka mówiła, że Michał dzwonił do mnie kilka razy. Wybrałam dłuższą drogę do domu Ignaczaków, żeby móc jeszcze trochę po napawać się zimą której w gruncie rzeczy wcale nie lubiłam przez to, że było tak zimno, ale tym razem mi to nie przeszkadzało.
- Dłużej nie można było się szwendać? - zapytał ironicznie mój brat kiedy wróciłam.
- Można - odpowiedziałam.
- Ochłonęłaś? - zapytał - przecież wiesz, że Krzysiek nie zrobił tego specjalnie, on nic nie wiedział.
- Wiem wiem, nie wracajmy do tego - oznajmiłam.
- To chodź do nas, mamy dobre wino - zaproponował.
Jeżeli chodzi o alkohol i to jeszcze w takim towarzystwie nie trzeba było mi dwa razy powtarzać. Siedzieliśmy bardzo długo, ale nie czułam się zmęczona. W pewnym momencie zostałam z Miśkiem i Krzyśkiem w pokoju. Będą chcieli mnie upić, to było pewne. Oni już tak mają, przy swoich partnerkach tacy odpowiedzialni, ale tylko jak dziewczyny znikną na chwilę to oni dostają tak zwanego małpiego rozumu. Upić swoją młodsza siostrę/siostrę swojego przyjaciela to takie dojrzałe. Na szczęście wiedziałam czego się po nich spodziewać i w odpowiednim momencie poszłam spać.
Rano obudziły mnie dzieciaki które turlały się po kanapie na której spałam, prosiłam je o spokój, ale nie dałam rady i licząc na to że mi pomogą poszliśmy zrobić śniadanie. Jak przystało na prawdziwych facetów Oliwier i Sebastian szybko zmyli się z kuchni, i w rezultacie zostałam ja z Dominiką która dzielnie mi pomagała.
Wieczorem zostałam sama z trójką potworów, bo ich rodzice wyszli do kina, a potem planowali kolację. Tak więc trochę pograliśmy, a potem grzecznie położyli się spać. I nastała błoga cisza, trochę mi jej brakowało. Odpaliłam komputer, po czym włączyłam jedną piosenkę z playlisty którą ostatnio cały czas nuciłam sobie w głowie.
'Zwyczaj to zaczyna się przypadkiem, patrzysz na mnie
Jakoś ukradkiem i nieznacznie nic nie znaczysz dla mnie
Jeszcze, choć mieszkamy w jednym mieście to
Wcale się nie znamy, przedstawiają nas znajomi wreszcie'

Kiedy leciał ten moment sama nie wiem czemu pomyślałam o Aleksie, i chyba go ściągnęłam myślami, bo po chwili mój laptop oznajmił mi, że Serb do mnie dzwoni.
- Cześć - zaczęłam rozmowę i uśmiechnęłam się.
- Nie odzywasz się, nie tęsknisz za mną? - zapytał i zrobił minę smutnego psa, co mnie bardzo rozbawiło.
- No jasne, że ni..tak, strasznie tęsknie - odpowiedziałam.
- Ja mam nadzieję, bo jak nie..
- Uuu, ktoś mi tu grozi, zapamiętam to sobie.
Długo rozmawialiśmy z Aleksem, brakowało mi go mimo wszystko. Wolałabym go mieć tutaj obok siebie niż, oglądać go przez szklany ekran. Ale niedługo wraca i wszystko będzie normalnie. Sama nie wiem dlaczego on tak zaczął na mnie działać, ale to robiło się chore. Wszystko było dobrze, dopóki nie otworzyłam meila. Była tam jedna jedyna wiadomość.

'Wesołych świąt Ola, mam nadzieję, że kiedyś porozmawiamy i pozwolisz mi to wyjaśnić' - Matt

I cały idealny wieczór trafił szlak, niewiele tłumacząc Atanasijeviczowi rozłączyłam się i poszłam pod prysznic. Byłam zła, cholernie zła, wszystko powoli układałam sobie w głowie i w życiu, a nagle dostaje taką wiadomość. Stałam oparta o ścianę, gorąca woda spływała po moim ciele, a ja czułam się bezsilna - znowu. Ile razy mogę sobie obiecywać, że już nie będę się przejmować. No ile? Znowu to samo. Ale tym razem powiedziałam, że nie będę już nic sobie obiecywać, bo prędzej czy później się złamię.

U Ignaczaków zostaliśmy jeszcze dwa dni i wróciliśmy do domu, w końcu niedługo sylwester trzeba się przygotować, a poza tym obiecałam, że odbiorę Alka z Okęcia. Miał do mnie zadzwonić przed samym wylotem, ale telefon milczał. Jak się okazało odwołano loty tego dnia. Przez telefon czułam, że jest zdenerwowany. Wiedziałam, że zależy mu na tym sylwestrze, starałam się go pocieszyć. Ustaliliśmy, że jeżeli nie doleci jutro to wsiadamy w samochody i robimy sylwestra na Węgrzech.
Następnego dnia około 15 dostałam esemesa od Serba.
'Będę w Warszawie około 18, błagam załatw mi jakąś koszulę'. Mam załatwić koszulę, ciekawe.. Niewiele myśląc ubrałam się i pojechałam do Manufaktury, żeby znaleźć mu jakieś ubranie. Kiedy już znalazłam sklep w którym wiem, że mama często kupuje tacie koszulę, pojawił się pierwszy problem KOLOR, a chwile po tym kolejny - ROZMIAR. Postawiłam na kolor chabrowy, a rozmiar pomogła dobrać mi ekspedientka. W biegu wróciłam do domu oznajmiłam rodzicom, że jadę po Aleksa i ruszyłam w stronę Warszawy z myślą, że się spóźnię. Na moje szczęście droga była pusta więc przejechałam ją w rekordowym tępię. Stałam przy terminalu i czekałam jak wyłonią się z niego charakterystyczne loczki ale nie pojawiały się. Odeszłam na bok i usiadłam na jednej z ławek i przyglądałam się swoim umalowanym paznokciom, a w myślach przeżywałam to, że zalałam sobie lakierem skórki, z resztą jak zawsze. Po chwili poczułam wielkie dłonie zakrywające mi oczy.
- Nie no ciekawe kto to? - zapytałam z ironią w głosie, ponieważ nigdy nie lubiłam tego typy 'zabaw' - może Aleks.
- Dobra zgadłaś - oznajmił i wygiął usta w podkuwkę - długo czekasz?
- Nie, dosłownie moment - powiedziałam.
- Stęskniłem się - zakomunikował po czym mnie przytulił.
- Ja też, ale tylko trochę - przyznałam po cichu - mam jedno nurtujące mnie pytanie. Po co miałam ci kupować koszulę?
- Em.. bo nie mam nic na przebranie, i liczę na to, że użyczysz mi łazienki ogarnę się i pojedziemy do Natalii i Bartka - oznajmił i podrapał się po głowie.
- Niech stracę - powiedziałam z uśmiechem - ale jedźmy już.
Rodzice już wyszli na sylwestra, Aleks brał prysznic, a ja biegałam po domu szukając czegoś sensownego do ubrania. W rezultacie postawiłam na chabrową sukienkę, pobiegłam do łazienki i niewiele myśląc otworzyłam drzwi. Kompletnie zapomniałam o Serbie który aktualnie stał przed lustrem owinięty ręcznikiem. 'Widzę, że bardzo chcesz się do mnie przyłączyć' powiedział, a ja poczułam, że na moich policzkach pojawił się rumieniec. Szybko zamknęłam drzwi, poszłam do swojego pokoju i tam zaczęłam się szykować. Kiedy Atanasijewicz wyszedł z łazienki, automatycznie na moich ustach pojawił się uśmiech. Wyglądał dobrze, na prawdę dobrze. Czarne spodnie, marynarka w tym samym kolorze i chabrowa koszula która była strzałem w dziesiątkę. 'Łazienka już wolna' - oznajmił obiekt mojego obczajania, po czym zgarnęłam swoje rzeczy i poszłam się wyszykować.
Chwilę po 21 byliśmy w domu Natalii impreza trwała już w najlepsze. W drzwiach przywitali nas gospodarze, po czym Natalia porwała mnie do kuchni gdzie było większość dziewczyn. Oczywiście musiałam posłuchać wszystkich hot ploteczek na 'dzień dobry'. Potem zajrzałam do pokoju i zobaczyłam znajomą twarz wysokiego blondyna.
- Filip? - zapytałam ze zdziwieniem - Co ty tu..
Moje kolejne pytanie przerwała Kamila która przyszła i przytuliła się do Filipa.
- O to już się znacie - oznajmiła - kochanie jakbyś jeszcze nie wiedział to moja najlepsza przyjaciółka.
- Ee.. - blondyn nie wiedział co ma powiedzieć - my się znamy już trochę dłużej.
- Ale jak to? - zapytała Kama. 
I zaczęło się tłumaczenie w jakich okolicznościach się poznaliśmy, a ja nadal nie mogłam przyjąć do wiadomość, że moja przyjaciółka jest z Filipem.  Ale to była pewnie kwestia czasu, żebym się oswoiła. Po chwili podszedł do nas Aleks i porwał mnie do tańca.
- Bałem się, że mi uciekłaś - oznajmił kładąc ręce na moich biodrach.
- Nie pozbędziesz się mnie dzisiaj tak szybko - powiedziałam.
- Cieszę się, że jesteś tutaj ze mną - zakomunikował szepcząc mi do ucha. 
Ja tylko spojrzałam na niego, oparłam głowę o jego tors i razem bujaliśmy się w rytm muzyki.
EJ MINUTA DO NOWEGO ROKU! - usłyszeliśmy w pewnym momencie i wszyscy szybko wybiegli na dwór z szampanami w rękach. Chwilę później dołączył do mnie i całej reszty Aleks.
- Ola chciałbym coś zrobić - zakomunikował.
- Tak? - zapytałam
- Chce, żeby to był najlepiej zakończony i rozpoczęty rok - oznajmił
- To niech tak będzie - oznajmiłam a w tle słyszałam odliczenie od dwudziestu.
- Czyli się zgadzasz - powiedział
- Ale, że na c.. - nie zdążyłam odpowiedzieć, bo w jednym momencie, nawet nie wiem kiedy nasze usta złączyły się w jedno, a z tyłu usłyszałam dźwięk fajerwerków.



No to mamy kolejny rozdział, końcówka jak z jakiegoś taniego filmu, nie miało tak być. Mam nadzieje, że rozdział wam przypadnie do gustu ;) 
Potrzebuje osoby która byłaby zainteresowane współpracą ze mną w sensie opowiadania. 




2 komentarze:

  1. O rety!
    Uwielbiam kolor chabrowy! Aleks w koszuli... mmmm:))
    Kurcze szkoda, ze z Mattem tak wyszło;/ Nie dziwię się, ze tak wiele emocji każde wspomnienie budzi.
    pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy:)
    http://zastapzloscmiloscia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej, laska, ja mam widziec informacje o KAŻDYM nowym rozdziale.!;) po prostu pięknie: buzi, buzi, fajerwerki...no no.xD
    Tylko szkoda, ze z Mattem tak wyszlo, bo liczylam ze będzie coś ten tego na poważnie.:D
    czekam na info o rozdziale.!
    Pozdrawiam~Ann.:*

    OdpowiedzUsuń