czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział XI



Człowiek posiada pewne przewrotne cechy charakteru, które komplikują naj­prostsze rzeczy. - Warren Buffett


Atmosfera w naszym domu była tak gęsta, że można było ją kroić nożem. Bartek z Mattem, od popołudniowej kłótni nie odzywali się do siebie, a my nadal nie wiedzieliśmy o co tak naprawdę chodzi. Miałam nadzieję, że wieczorne wyjście do klubu zmieni sytuacje w domu, która stawała się nie do zniesienia.
Chwile przed 23 cała nasza ósemka pojawiła się przed klubem. Filip i jego znajomi już na nas czekali. Weszliśmy do środka i usiedliśmy w już wcześniej zarezerwowanej loży. Jak się okazało w tym towarzystwie mieliśmy samych sportowców. Filip okazał się być pływakiem – tegorocznym mistrzem Polski juniorów. Dwie dziewczyny które były z nim – Magda i Julia były lekkoatletkami, a trzech chłopaków – Patryk, Nikodem i Wojtek – grało w koszykówkę. Na parkiecie bawiłam się świetnie na zmianę z Filipem i Paulem. Matt, nawet nie wstał od stolika, kątem oka widziałam, że cały czas pije – wiedziałam, że to się nie skończy najlepiej. Próbowałam kilka raz go namówić, żeby wstał i potańczył, ale jego odpowiedź za każdym razem brzmiała ‘nie’.  Postanowiłam, że swoim zachowaniem nie zepsuje mi tego wieczoru. No ale. Nie minęła godzina a obok mnie stanęła Dagmara.
- Ola, Matt chyba trochę przesadził.
- Gdzie on jest?
- Bartek i Misiek wystawili go na dwór.
Rzuciłam Filipowi krótkie 'cześć' i szybkim krokiem wyszłam na dwór. Amerykanin siedział z głową spuszczoną w dół, nie miałam pojęcia, czy cokolwiek ogarnia. Powiedziałam wszystkim, żeby zostali a ja z nim wrócę do domu. Oni chwile protestowali, ale zostali.
Jazda taksówką minęła na szczęście dobrze. Najgorsze było przed nami. Nie zdążyliśmy wejść do domu, a Matt zaczął oddawać wszystko co zjadł przez cały dzień. Dotarliśmy do łazienki i tam spędził dłuższą chwile, gdy w końcu przestał, przeniosłam go do sypialni i pozbyłam się części jego garderoby. Byłam cholernie zła na niego. Zrobił to specjalnie, nie poświęcałam mu wystarczająco dużo uwagi to się upił. Jak na 25 letniego faceta to bardzo ambitnie, powinien sobie pogratulować.
- Ola przepraszam – odezwał się Amerykanin.
- Błagam cię, zamknij się – powiedziałam.
- Nie gniewaj się. – poprosił i zaczął swoją dłonią jeździć po mojej.
- Nie odzywaj się już dzisiaj, idę na dół, mam nadzieje, że wyśpisz się tutaj sam. – oznajmiłam.
- Ale..
Spojrzałam na niego z pogardą w oczach i wyszłam z pokoju. Może trochę za ostro go potraktowałam. Nie wiem. Ale nigdy nie pomyślałabym, że Matt zachowa się tak tylko dlatego, że nie zwracałam na niego uwagi. Pieprzony egocentryk.
Chwile po 5 wróciła Natalia z Bartkiem, wypytali co i jak z Mattem, więc im opowiedziałam o ekscesach w domu, o tym jak mnie wkurzył i, że dzisiaj śpie tutaj. Kiedy już szli na górę Bartek  zaproponował, żebym spała z nimi, ale stwierdziłam, że nie ponieważ nie przepadam za trójkatami, on zrobił smutną minę i poszedł do pokoju.
Wałkowałam się na kanapie już od dobrych 30 minut, było mi głupio, że tak potraktowałam Filipa w klubie. Niewiele myśląc siegnęłam po telefon, znalazłam numer do niego i zadzwoniłam. Minęły dwa sygnały, nikt nie odbierał i już chciałam się rozłączać kiedy usłyszałam głos Filipa
- Cześć - brzmiał jakby już od kilku godzin był na nogach.
- Nie budze Cię? - zapytałam.
- Dzisiaj wyjątkowo nie mogłem zasnąć - odpowiedział - coś się stało, że tak wcześnie do mnie dzwonisz?
- Em, bo jest mi cholernie głupio, że tak Cię zostawiłam w klubie bez słowa.
- Spokojnie, Natalia mi wytłumaczyła okoliczności.
- To dobrze, kiedyś musimy to sobie odbić.
- Po co czekać. Skoro i Ty i ja nie śpimy to chodzmy się przejść.
- Nie no nie wiem.
- Nie ma żadnego nie wiem, będę za 20 minut u Ciebie - oznajmił i rozłączył się.
W co ja się wpakowałam - pomyślałam. Teraz najchętniej zawinęłabym się w koc i poszłabym spać, no ale za głupote się płaci. Po kilku minutach zebrałam się z łózka założyłam krótkie spodenki, koszule i wyszłam przed dom. Filip miał jeszcze 5 minut, ale z daleka widziałam jak idzie w moją strone. Wyglądał lepiej niż wieczorem. Roztrzepane blond włosy opadające na górną część ray banów, biały T-shirt i krotkie jeansowe spodnie - na prawde wyglądał dobrze - pomyślałam i uśmiechnęłam się. Jezu! Olka o czym ty myślisz - w łózku masz Matta który jest jednym z najprzystojniejszych siatkarzy, a ty tu się rozmarzasz o Filipie - skarciłam się w myślach.
- Widze, że gotowa -ułyszałam jego głos.
- A jakoś tak wyszło, a Ty wcześniej - oznajmiłam.
- Nie lubie jak ktoś sie spóźnia, i dlatego sam staram sie nie spóźniać - powiedział.
- No normalnie idealny facet - zażartowałam, po czym dopiero po chwili trafiło do mnie to co powiedziałam. Miałam ochotę strzelić sobie w twarz, ale fakt, że Filip stał koło mnie powstrzymał mnie. - Chodźmy już - zaproponowałam próbując nie wracać do tego co powiedziałam.
Sama nie wiem czemu zaproponowałam kąpiel w morzu. Chociaż gdyby nie liczyć tego, że Matt mnie wrzucił do wody już pierwszego dnia, to nie kąpałam się jeszcze sama z własnej woli. Filipowi pasowała ta propozycja. Zostałam w samej bieliźnie i szybko wskoczyłam do wody. Po chwili blondyn do mnie dołączył. Było cicho, nawet bardzo. W morzu nie było nikogo poza nami. Mamy prywatne morze - zażatował w pewnym momencie Filip.
Mimo to, że była dopiero 7 rano to piasek był już nagrzany. Kiedy na nim leżałam delikatnie pieścił moje ciało, a jego ciepło sprawiało, że uśmiech pojawiał sie sam na mojej twarzy. Filip stał nade mną i dokładnie mi się przyglądał, co wprawiało mnie w zakłopotanie - w końcu byłam w samej bieliźnie. Kiedy zwrócilam mu uwagę, usiadł speszony obok mnie i zapytał o moją blizne na kolanie. Sama nie wiedziałam czemu zaczęłam mu o tym opowiadać , tak na prawdę znałam chłopaka od 2 dni a opowiadam mu o czymś co na prawdę bardzo mocno mnie dotknęło. Powiedziałam od początku do końca, a z każdym moim zdaniem oczy Filipa stawały się coraz większe. Pierwszy raz mówiłam o tym  bez płaczu, no prawie jakaś tam mała łza pojawiła się na moim policzku, ale jedna tylko jedna.
- Czyli to ty jesteś tym 'dobrym duchem' reprezentacji o którym było tak głośno - powiedział Filip kiedy skończyłam swoją opowieść.
- Nie wiem, do mnie takie stwierdzenia nie doszły. Ja nie zagram o takie medale jak mój brat czy Matt - oznajmiłam - własnie Matt.
- Co Matt? - zapytał.
- Nic, już długo mnie nie ma, zbierajmy się -zaproponowałam.
Pożegnałam się z blondynem i oznajmiłam, że odezwę się do niego jak wrócę do Polski. Chwile przed 9 weszłam do domu. Panowała cisza, nic dziwnego wszyscy odsypiają noc. Weszłam do kuchni, i wstawiłam sobie wodę na kawę.
- Czasami warto być wyższym - oznajmił Matt, który sięgał mi kubek będący poza zasięgiem moich rąk.
- Tylko czasami - odpowiedziałam i zabrałam mu naczynie z rąk.
- Gdzie byłaś? - zapytał siadając na schodach.
- Nigdzie - ucięłam krótko.
- Gniewasz się na mnie - zapytał i stanął za mną.
- Nie coś ty - zaprzeczyłam z ironią w głosie odwracając sie w jego stronę.
- Olcia, głupio mi serio. Nie wiem jak to wyszło, na prawdę nie chciałem.
- No tak, bo nie można było normalnie podejść do mnie i potańczyć, tylko trzeba było się upić, żebym zwróciła na ciebie uwagę. Przybij sobie piątkę Anderson.
- Przepraszam - powiedział, a w jego głosie usłyszałam skruchę.
- W końcu -  oznajmiłam i przytuliłam się do niego - i nigdy więcej zachowywania się jak idiota, chociaż nie, w twoim przypadku to będzie trudne.
- Uuuu, ktoś tu sobie grabi. Za kare idziemy do pokoju - zakomunikował i wziął mnie na ręce.
Niestety, swoją postawą rozczarowałam Matta, byłam tak zmęczona, że nie minęły nawet dwie minuty od tego kiedy mnie położył na łóżku, a ja już spałam.




Rozdział napisany. Wiem wiem, że strasznie dużo czasu mi to zajęło, ale się pojawił. Następny bedzie pewnie dopiero w połowie sierpnia ponieważ w najbliższych dniach wyjeżdzam. No chyba, że mnie coś natchnie i napisze coś przed wyjazdem. Tak więc trzymajcie się, i korzystajcie z wakacji :)
 

                                                                                                                                 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz