piątek, 10 maja 2013

Rozdział VII

 Nie zamartwiaj się jednak przyszłością. Dzień dzisiejszy wystarczy ci aż nadto. - John Ronald Reuel Tolkien




Jeszcze nie zdążyłam się dobrze obudzić i otworzyć oczu, a już poczułam okropny ból głowy. Chyba trochę wczoraj przesadziłam. Robiłam chyba trzy podejścia, żeby się podnieść, aż w końcu się udało. Spałam w pokoju gościnnym Dagi i Michała. Zauważyłam, że ktoś musiał spać ze mną, bo poduszka obok mnie była cała pognieciona, a prześcieradło ściągnięte z łózka. Sama raczej nie zrobiłam takiego bałaganu. Nagle usłyszałam, że drzwi od łazienki się otwierają, a w nich stoi owinięty w ręcznik Aleks.
- Co Ty tu robisz? – zapytałam natychmiast.
- No coś Ty nie pamiętasz nic? – odpowiedział pytaniem na pytanie i usiadł obok mnie.
- No nie za bardzo – odpowiedziałam zdezorientowana.
- Mogę Ci jedynie powiedzieć, że byłaś bardzo dobra w nocy – oznajmił i zaczesał mi kosmyk włosów za ucho.
- Chyba sobie żartujesz! – krzyknęłam.
- Już tak nie krzycz – uspakajał mnie, gładząc ręką po moim ramieniu – wcześniej nie krzyczałaś, to teraz też nie powinnaś.
Natychmiast zdjęłam jego dłoń z mojego barku, i szybkim ruchem zgarnęłam z podłogi  swoją koszule i wyszłam z pokoju. W mojej głowie pojawiło się tysiąc myśli. Czy byłam, aż tak pijana i zrobiłam to z Aleksem. Nie, niemożliwe. Chociaż, nie pamiętam połowy wieczoru. Coraz bardziej zaczęłam wierzyć, ze jednak to się stało. Starałam się znaleźć kogoś kto będzie wiedział coś więcej niż jak, kogoś kto będzie pamiętał więcej z wieczoru.  Moje nogi pokierowały mnie do ogrodu. Z daleka ujrzałam sylwetkę Matta.
- Jak tam się czuje nasza imprezowiczka? – zapytał kiedy mnie zobaczył.
- Nie najlepiej – odpowiedziałam.
- Widać – skwitował z uśmiechem.
- Emmm, bo ja – zaczęłam się jąkać.
- Co jest? – zapytał momentalnie.
- No bo tak dziwnie  wyszło, obudziłam się i w pokoju byłam z Aleksem i nie wiem czy my coś ten, no wiesz.
- Czy się ze sobą nie przespaliście?
- No tak – powiedziałam spuszczając głowę w dół.
- A jak myślisz? – zapytał cały czas trzymając mnie w niepewności.
- Matt gdybym wiedziała to chyba bym się nie pytała – odpowiedziałam zirytowana.
- Spokojnie, grzecznie spałaś ze mną, a Aleks wszedł tylko do łazienki. – wyjaśnił – w sumie to ja mogłem Cię wczoraj wykorzystać, no ale chyba też nie byłem do końca w stanie.
- Pamiętam, że nie byłeś w stanie – oznajmiłam z uśmiechem.
- Czyli masz jakieś tam przebłyski – podsumował- nie wiem czy pamiętasz, ale zgodziłaś się na wyjazd na Korsykę.
- Że co?
-  No tak, Paul wczoraj powiedział że ma znajomych którzy wynajmują domki niedaleko morza i zasugerował żebyśmy może polecieli na kilka dni tam.
- Serio? Chyba sporo wypiłam i musiało mi to umknąć. Ale czemu nie?
Nagle usłyszałam głos Michała
- Hej gołąbeczki chodźcie już, bo naszykowaliśmy śniadanie.

Osoby które zostały na noc  siedziały już w kuchni, kiedy weszłam zobaczyłam kilka par oczu zerkających na mnie. Aleks wyraźnie uśmiechał się w moją stronę -musiał im powiedzieć o swoim jakże zabawnym porannym żarcie – idiota. Śniadanie nie obyło się bez uszypliwości ze strony Serba. Przez pewien czas starałam się na to nie reagować, ale w końcu nie wytrzymałam i powiedziałam mu, że zachowuje się jakby był niedowartościowany i żartami z innej osoby chce zwrócić na siebie uwagę. Na chwile się zamknął, a po chwili powiedział ze chyba Księżniczka jest nie w humorze. Ja tylko spojrzałam na niego z zażenowaniem w oczach i wróciłam do jedzenia.
Chwile po śniadaniu szybko przenieśliśmy się do salonu, ponieważ juniorki grały dzisiaj o złoty medal  mistrzostw Europy. Każdy zajął wolne miejsce. Mi przypadło na oparciu od fotela na którym siedział Matt.
Dziewczyny nie grał na pewno na 100%, ale Niemki też  nie pokazały wszystkich swoich umiejętności. Mecz zakończył się wygraną Polek 3;1.
- Gdyby Ola nie skakała to by na mistrzostwach Europy teraz grała – głupio zrymował Aleks kiedy zobaczył pojedynczą łzę na moim policzku.
Momentalnie wstałam i wyszłam do ogrodu. Byłam dumna z dziewczyn udało im się, dały sobie radę beze mnie. Tak po prostu miało być. Znowu pojawiła się chwila słabości. Z pokoju było słychać jak Serb kłóci się z Mattem. Po chwili ich głosy ucichły.
- Hej Olcia – powiedział Amerykanin stając za mną i opierając brodę na moim ramieniu.
Nie odezwałam się.
- Przecież on o niczym nie wie, nie potrzebnie się zdenerwowałaś. – kontynuował – Ewelina powiedziała, że ten medal zdobyły dla Ciebie, strasznie żałują że Ciebie z nimi nie ma i jeszcze .. – uciął.
- Co jeszcze? –zapytałam.
- Powiedziała, że z niecierpliwieniem czekają kiedy wrócisz do treningów – skończył.
- Nie wrócę – powiedziałam po cichu, ale Matt to usłyszał i oplótł wokół mojego ciała swoje silne ręce i pocałował mnie w czubek głowy.
Chwilę później przyszli do nas Misiek, Paul i Natalia z Bartkiem. Chcieli wiedzieć co się stało, domyślili się, że nie chodzi tylko o to że nie pojechałam na te mistrzostwa Europy. Nie wiedziałam czy mam im o wszystkim mówić, ale oni tak bardzo naciskali. Po raz kolejny w ciągu tych kilku dni opowiadałam im całą wizytę u doktora Polińskiego. Matt cały czas trzymał mnie za rękę, a ja starając się zatrzymać łzy wbiłam paznokcie w jego dłoń.
Nie jestem w stanie opisać ich miny kiedy skończyłam  opowiadać. Nie mieli zupełnie pojęcia co powiedzieć, zamurowało ich. Dobrze wiedzieli, ze nie lubię kiedy ktoś się nade mną użala i dlatego nic nie mówili, bo pewnie nic mądrzejszego od słów ‘Będzie dobrze’, albo ‘strasznie nam przykro’ nie przyszło im do głowy.
W końcu niezręczną cisze przerwał Paul mówiąc, że należą mi się wakacje i że jeszcze dzisiaj zadzwoni do swoich znajomych aby wynająć domek. Po chwili Nacia oznajmiła, że oni z Bartkiem też nigdzie nie byli w wakacje, a po nich to samo powiedział Michał.
 Tak więc okazało się, że za dwa dni jedziemy na Korsykę. 



Czyli musimy pożegnać się z Aleksem. Miejmy nadzieje, że jeszcze zobaczymy go na parkietach PlusLigi.
Liga światowa coraz bliżej. 
I can't wait! ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz