piątek, 3 maja 2013

Rozdział VI

'Serce i umysł rzadko kłamią jednocześnie'. - Jonathan Carroll


Kiedy dojeżdżaliśmy do osiedla na którym mieszkała rodzina Winiarskich zadzwoniła do mnie Daga informując mnie, że ich nie ma jeszcze w domu, bo przypomnieli sobie, że nie kupili kilku rzeczy i pojechali do sklepu,  ale żebyśmy sobie na spokojnie weszli do domu, bo przecież mam swój komplet kluczy.
Tak więc zaparkowaliśmy samochód na podwórku i weszliśmy do środka. Większość rzeczy była już naszykowana, zapowiadał się grill i sądząc po przygotowanym jedzeniu sporo osób miało się zjawić. Zakręciłam się, czy może mogłabym coś jeszcze podszykować jak nie ma jeszcze Dagmary, okazało się, że jak na prawdziwą gospodynie przystało miała już wszystko dokładnie przygotowane, tak więc nie zostało mi nic innego jak oglądanie telewizji, albo siedzenie na dworze. Wybrałam tą pierwszą opcje, akurat leciała jedna z moich ulubionych bajek ‘Król Lew’. Mimo tego, że już powoli się kończyła, nie miałam zamiaru odpuszczenia sobie obejrzenia jej po raz tysięczny. Usiadłam na dywanie i rozpoczęłam swój mały seans.  Po chwili usiadł za mną Matt. Za wiele nie zrozumiał, ponieważ bajka była z dubbingiem. Bardzo się kręcił, dosłownie jak małe dziecko kiedy się nudzi. Czułam jak kreśli koła na moich udach. Co chwile dmuchał w moją szyje choć dobrze wiedział mnie to łaskocze.
- Czy Ty naprawdę, nie możesz być spokojny, chociaż przez chwilę? –zapytałam kiedy zrobił to po raz kolejny.
- No zajmij się mną chociaż trochę – powiedział zawadiacko uśmiechając się.
- Serio? – zapytałam – dasz sobie radę,  jesteś dużym chłopcem.
- Tak? Dobrze to ja może sobie pójdę – oznajmił oburzony i zaczął zbierać się, aby wstać.
- Oj, zostań – powiedziałam łapiąc go za rękę.
Moja próba ściągnięcia go z powrotem na ziemie zakończyła się tym, że Amerykanin upadł na mnie. I tak sobie leżał, chyba nie miał zamiaru wstawać. Kiedy to ja próbowałam się zebrać, złapał mnie za ręce i nie pozwolił mi wstać twierdząc, że jemu jest tak całkiem wygodnie.
W tej pozycji moją twarz i jego dzieliło dosłownie kilka centymetrów, czułam jego ciepły oddech na moim policzku. On zbliżał się coraz bardziej, a ja bezwładnie patrzyłam się w jego zielone tęczówki. Po chwili poczułam ciało obce na moich ustach, i automatycznie przez moje ciało przeszła fala ciepła. Matt całował delikatnie, a ja nie mogłam się wyswobodzić, nie wiem czy nie mogłam, może bardziej nie chciałam. Całowałam go z takim samym zaangażowaniem jak on mnie. Serce mówiło, że chce jeszcze ale, kiedy do mojego mózgu doszło to co się się dzieje oderwałam się od niego. Byłam zdezorientowana. Szybko wstałam. Miałam ochotę zapytać dlaczego to zrobił, ale nie zdążyłam, bo Daga z Michałem weszli do domu. Przez resztę wieczoru planowałam udawać, że nic się nie stało i normalnie funkcjonować.



Poszłam z Dagmarą przyprawiać sałatki, a Matt z moim bratem poszli do ogrodu szykować grilla. Około 20 zaczęli się zbierać goście. Przyszła prawie Skra wraz z partnerkami, oraz kilka osób z Resovii, na czele z Igłą i Paulem. Jednak cały czas mi kogoś brakowało.
- Ola! – usłyszałam głos z daleka.
Odwróciłam się, i poczułam jak osobnik nie znany podnosi mnie.
- Jak ja się za tobą stęskniłem – to był Kurek.
- Ja też – usłyszałam z dołu głos Natalii mojej przyjaciółki. Od dobrych 3 lat byli razem, a ja mogę czuć się matką chrzestną ich związku, bo to ja ich ze sobą poznałam.
- Ok, ok ja też się za Tobą stęskniłam, ale odstaw mnie na ziemię – powiedziałam z uśmiechem.
- Przepraszam emocje – oznajmił Bartek.
Zostałam wyściskana przez moją przyjaciółkę i jej partnera. Nie widzieliśmy się od dobrych 6 miesięcy, tzn. jakoś przelotem, ale dłużej nie mieliśmy czasu. W skrócie opowiedziałam im co i jak u mnie, nie wspominając o niedawnej wizycie u doktora, i skończyłam, bo stwierdziłam, że u mnie nic ciekawego się nie dzieje. Oni za to mieli dla mnie świetne informacje. Natalia podniosła rękę na której znajdował się pierścionek, była tak zadowolona, że nie trudno było się domyślić, że to pierścionek zaręczynowy. Planują ślub w przyszłym roku, ale jak stwierdzili to nic pewnego. I wisienką na torcie była informacja, że Bartek rozwiązał umowę z Dynamem i wraca do Skry. Nie miałam pojęcia jak ukryć swoją radość. W końcu będę miała bliskie osoby przy sobie.
Impreza rozkręcała się w najlepsze, aż wpadli do domu spóźnieni Cupko z dziewczyną i Aleks. Konstantin szybko podszedł do mnie i do Miśka przywitał się i przeprosił za spóźnienie. Za to drugi Serb rzucił w moją stronę chłodne ‘cześć’. Z Atanasjieviczem kiedyś nam się dobrze rozmawiało, dopóki nie poznałam jego dziewczyny, a ona robiła wszystko żebyśmy ze sobą nie utrzymywali kontaktu. Wieczne pretensje kiedy rozmawiałam z Aleksem, ze podobnież go podrywam. A Serb nawet nie zaprzeczał, później były jakieś złośliwe docinki, a teraz po prostu staramy się nie wchodzić sobie w drogę.
Siedziałam na tarasie z drinkiem w ręku i od dobrych 20 minut dyskutowałam z Karolem z i Pawłem, na jakiś absurdalny temat jak to mieliśmy w zwyczaju. Zajrzałam na chwile do środka i ujrzałam nieznaną dziewczynę, która podczas tańca bardzo kleiła się do Matta. Nie mam pojęcia dlaczego ale podeszłam do nich i rzuciłam do niej ‘odbijany’ i zaczęłam tańczyć z Amerykaninem.
- Oj widzę ze ktoś tu jest zazdrosny – zasugerował Anderson zerkając na mnie, a język już mu się plątał.
- Chyba nie – odpowiedziałam sucho.
- O no chodź tutaj do mnie -  powiedział do mnie Matt i po raz kolejny tego wieczoru pocałował mnie.
- Nie rób tak więcej, jasne? – zakomunikowałam odpychając go od siebie.
Co on sobie myśli? Za dużo jak na jeden wieczór. Chciałam się jakoś od tego oderwać jedynym rozwiązaniem jakie przyszło mi do głowy był alkohol. Tak więc zebrałam jedną ze stojących na stole butelek z alkoholem i poszłam się bawić dalej.


No i mamy VI! Dziękuje wszystkim którzy to czytają, fajnie jest wiedzieć, że jest ktoś kto tutaj zagląda, od razu lepiej się pisze dalsze rozdziały ;)

Ale się zrobił szał transferowy. Jak myślicie, kogo zobaczymy jeszcze na parkietach PlusLigi? :)

1 komentarz: